A 2021 Jeep Grand Cherokee SRT carried a starting MSRP of $70,995, not including its destination fee. Jeep introduced a new generation of the Grand Cherokee in 2022 and has not announced the return of the SRT trim level for the latest generation. Used examples on CarGurus range from $31,995 to $74,299 with an average price of $16,372.
Experience the 2023 Jeep® Grand Cherokee. Explore the Grand Cherokee interior, exterior, & technology before visiting your Jeep® dealer. Schedule a Test Drive
The fate of the high-performance Grand Cherokee remains uncertain. While the outgoing SRT and Trackhawk models (pictured) will continue for the 2021 model year, Jeep has yet to confirm the SRT
The 6.4-liter, 470-horsepower Hemi makes fantastic noises while producing an equally fantastic 465 lb-ft of torque. Sad to say, the EPA rates the big Jeep at 18 mpg on the highway. On a drive that
2013 SRT-8 and 2014 SRT. 2012 Jeep Grand Cherokee SRT-8 at the Montreal International Auto Show On April 20, 2011, Jeep announced that the SRT8 version would be debuted at the 2011 New York Auto Show. According to Chrysler, it is the most powerful Jeep ever built. 0–60 and quarter-mile times time in at 4.7s, 13.4 seconds respectively.[30]
The star of the Grand Cherokee SRT is the 6.4-liter V-8 under the hood that routes 475 horsepower and 470 pound-feet of torque to all four wheels via an eight-speed automatic fitted with paddle
jzZ2. Jeep Grand Cherokee SRT Reliability Rating Thus far, the NHTSA does not yet have a safety rating for the Jeep Grand Cherokee SRT, although the regular Grand Cherokee attained a full five-star rating, which bodes well for the SRT version. Over at the IIHS, the regular Grand Cherokee achieved middling results, with a Marginal score for the driver's side front overlap and a Poor rating for the passenger side. The best score the headlights could achieve was Acceptable, but all other safety tests returned the best possible result of Good. Jeep Grand Cherokee SRT reviews in terms of safety are therefore anything but stellar. US NHTSA Crash Test Result Overall Rating Frontal Barrier Crash Rating Side Crash Rating Rollover Rating 2021 Grand Cherokee SRT Key Safety Features As standard, the SRT is essentially fully loaded in terms of safety. You get rain-sensing wipers, adaptive cruise control, hill start assist, blind-spot monitoring with rear cross-traffic alert, forward collision detection with automatic emergency braking, front and rear parking sensors, a rearview camera, and of course, the usual traction and stability management programs. You also get park assist, rain brake support, and seven airbags, including curtain airbags, frontal airbags, side-impact airbags, and a driver's knee airbag. Jeep Grand Cherokee SRT TrimsSRT Back-Up CameraS Cross-Traffic AlertN/A Rear Parking AidN/A Blind Spot MonitorS Lane Departure WarningS Lane Keeping AssistS ABSS Night VisionN/A Tire Pressure MonitorS Brake AssistS Stability ControlS Traction ControlS 2021 Grand Cherokee SRT Reliability Thus far, the 2021 SRT has not yet had any recalls. However, the identical 2020 version suffered one recall for a rearview camera image that may remain on the infotainment display, possibly distracting the reliability is still a concern for you, a three-year/36,000-mile basic warranty helps provide peace of mind while the drivetrain is covered for five years/60,000 miles. Roadside assistance is included for the latter period too. Warranty Basic: 3 Years \ 36,000 Miles Drivetrain: 5 Years \ 60,000 Miles Corrosion: 5 Years \ Unlimited Miles Roadside Assistance: 5 Years \ 60,000 Miles Maintenance: 3 Years \ Unlimited Miles
Myśląc o mafii rzadko kiedy zastanawiamy się czym jeżdżą jej przedstawiciele. Najczęściej w naszej świadomości rysuje się obraz czarnej limuzyny, najczęściej Mercedesa lub BMW. Ci gangsterzy, którzy uważają modele tych marek za zbyt oklepane powinni skierować się bez zastanowienia do salonu Jeep'a. Tam bowiem czeka na nich Grand Cherokee w muskularnej wersji SRT. Lepiej nie wchodzić mu w drogę Wygląd Jeep'a Grand Cherokee SRT doskonale współgra z jego brutalną naturą. Amerykański SUV prezentuje się jak kawał drania - jest wielki, masywny, a wszystkie przetłoczenia dają znać, że pod nadwoziem skryto prawdziwą, prymitywną siłę. Postronni obserwatorzy widząc ten samochód pokryty czarnym lakierem, zaczynają myśleć nad tym, czy w aucie podróżuje Hitman, czy rodzina Corleone. Większość kierowców widząc w lusterku wstecznym olbrzymią facjatę Jeep'a, szeroką na blisko dwa metry, woli czym prędzej uskoczyć na sąsiedni pas. Przechodnie także muszą się mieć na baczności, ponieważ maska pojazdu znajduje się mniej więcej na wysokości klatki piersiowej przeciętnego człowieka. Agresywnie stylizowany przedni pas wraz z wielkimi wlotami powietrza i "zmrużonymi" reflektorami, dobitnie pokazują, że zgarnięcie dziecka z ulicy nie zrobi na maszynie absolutnie żadnego znaczenia. Podczas jazdy na nastrój kierowcy wpływa potężna maska oraz wkomponowane w nią duże wyloty powietrza, przypominając, że gdzieś tam czai się prawdziwa bestia, gotowa w każdej chwili pokazać na co ją stać. Z profilu samochód bardziej przypomina opancerzony pojazd do zadań specjalnych niż zwyczajne auto. Można odnieść wrażenie, że za chwilę z SUV-a wyskoczą przestępcy zamierzający napaść na bank lub specjalny oddział komandosów służących jednemu z karteli narkotykowych. Tak naprawdę trudno wyobrazić sobie Grand Cherokee SRT w innym kolorze niż czarny, jednak barwa ta trochę maskuje detale. Potężne przetłoczenie na drzwiach, poszerzone błotniki i wąskie okna tylko podkreślają siłę ukrytą w tej maszynie. Ciemne, 20-calowe obręcze, na które naciągnięto opony w rozmiarze 295/40 każda (!), skrywają tarcze hamulcowe wielkości pizzy (przednie mają 380 mm średnicy, tylne 350 mm), zaś czerwone zaciski Brembo jasno dają do zrozumienie, że SRT nie jest zwykłym SUV-em dla bogatych mieszczuchów. Tylna partia nadwozia także skrywa w sobie groźbę. Wydawać by się mogło, że kiedy mija nas Grand Cherokee SRT, jego tył wysyła do jasną informację: "Nie mów nikomu, że mnie widziałeś, inaczej będziesz mieć kłopoty". Masywny zad w połączeniu z ciemnymi lampami robi powalające wrażenie, które potęgują końcówki wydechu wielkie jak średnica lufy czołgu. Mroczne wnętrze O tym, ze SRT nie ma łagodnej natury, świadczy również jego wnętrze. Kabina pasażerska jest mroczna niczym dusza mordercy, a wszechobecna czerń potrafi skutecznie wpłynąć na charakter człowieka. Wsiadając do mocarnego Grand Cherokee facetom zaczyna wzrastać poziom testosteronu, ich owłosienie zaczyna rosnąć kilkukrotnie szybciej, kobiety ogarnia lęk, zaś dzieci płaczą ile sił w płucach. Ci, którzy szukają w Jeep'ie powiewu luksusu, nie będą zawiedzeni, aczkolwiek nie jest to jeszcze poziom europejskich konkurentów takich jak BMW X5 lub Mercedes M. Jednak czy to jest takie ważne? Deska rozdzielcza została pokryta skórą, fotele ze skórzaną tapicerką i alcantarą mają funkcję ogrzewania oraz chłodzenia, a tu i ówdzie znajdują się elementy z włókna węglowego. Siedzenia i kolumna kierownicza są sterowane elektrycznie co podnosi ekskluzywność. Tworzywa są przyjemne w dotyku, czarna podsufitka dodaje wnętrzu auta prestiżu, a kierownica obszyta perforowaną skórą ma przyjemnie gruby wieniec. System audio gra wybornie i potrafi mocno dostrzec nawet do osób znajdujących się poza samochodem, tylko komu chciałoby się słuchać muzyki, kiedy o wiele lepsze dźwięki wygrywa ogromne V8? Czego chcieć więcej? Zastrzeżenia można mieć do braku polskiego języka w systemie multimedialnym, jednak jego obsługa jest na tyle prosta, że wystarczy znać podstawowy poziom języka angielskiego aby połapać się we wszystkim. Wyposażenie standardowe Grand Cherokee SRT jest bardzo bogate. W standardzie klient otrzymuje wszystkie te elementy o których wspomniałem w powyższym akapicie, a także panoramiczny dach, ABS, ESP, kontrolę trakcji, automatyczną klimatyzację, asystenta nagłego hamowania, adaptacyjny tempomat, czujnik martwego pola oraz przyciemniane tylne szyby. Lista dodatków opcjonalnych jest krótka i obejmuje metalizowany lub perłowy lakier, 20-calowe, polerowane alufelgi oraz Pakiet Entertainment, w którego skład wchodzą dwa ekrany w zagłówkach przednich foteli oraz odtwarzacz DVD Blue Ray. Jeśli ma się rodzinkę i kupuje się SRT z zamiarem jej wożenia na dłuższych dystansach, dodatek ten może okazać się przydatny. Wygoda i pojemność Wątpię by komukolwiek z zasiadających na przednich miejscach brakowało przestrzeni. Miejsca jest dużo zarówno na nogi, tułów, jak i głowę, a co oczywiste przy tej wielkości pojazdu, siedzi się wysoko nad ziemią. Dzięki temu czujny kierowca może dostrzec znacznie więcej niż właściciele typowych osobówek. Minusem jest tylko pogorszone wyczucie auta w trakcie jazdy. Przednie fotele jak przystało na amerykański samochód są obszerne i wygodne, i co ciekawe zapewniają dobre trzymanie boczne (sportowy duch drzemiący pod maską choć trochę zobowiązuje). Wydawać by się mogło, że wąskie okna znacznie ograniczają pole widzenia, jednak podczas codziennej jazdy okazuje się, że nie jest tak źle. Owszem, parkowanie w ciasnych zaułkach wymaga nie lada kombinatoryki oraz ciągłego zerkania w ogromne lusterka boczne. Pomaga też wyświetlacz wpasowany w deskę, przenoszący obraz z kamery cofania. W trasie za to duże wymiary i stosunkowo mała powierzchnia szyb nie stanowią żadnego problemu. Stonowana wielkość okien i przyciemnienie przypadnie do gustu bandziorom. Z tyłu pod względem przestrzeni również jest dobrze. Podgrzewana kanapa jest wygodna i oferuje dużo miejsca. Miejsca na kolana i stopy także jest sporo, więc jazda na tylnych siedzeniach nie jest katorgą. Na szczęście środkowy próg nie jest wysoki, dzięki czemu zajmowanie środkowej pozycji nie wymaga akrobatycznych zdolności. Warto wspomnieć także o bagażniku, który ma 457 l pojemności, co w zupełności wystarczy na schowanie tam uprowadzonego człowieka, a jego regularne kształty uprzyjemniają załadunek nawet nawet czegoś ciężkiego. Nawet płatni zabójcy muszą jeździć do sklepu, więc tu przydadzą się usytuowane przy ściankach haczyki na torby z zakupami. Ma to za zadanie ochronić kufer przed rozrzuceniem się zawartości siatek. Po złożeniu oparć pojemność rośnie do 1554 litrów, a podłoga pozostaje równa. Mocarna bestia Mocarnego Jeep'a Grand Cherokee SRT nie na darmo nazwałem "Bestia". Amerykański SUV jako jeden z niewielu wciąż opiera się ekologicznej modzie, mając pod swoją maską benzynową jednostkę V8 HEMI o pojemności (!). Wolnossący motor generuje siłę 468 KM i 628 Nm! Silnik został połączony z 8-biegową przekładnią automatyczną firmy ZF, zaś napęd jest przekazywany na wszystkie koła, przy czym w zależności od trybu na tylną oś może trafiać nawet 70% momentu obrotowego. Katalogowo kolos o masie 2336 kg ("na sucho") rozpędza się od 0 do 100 km/h w zaledwie 5 sekund, jednak tak naprawdę wynik ten może być jeszcze niższy. Przy małej ilości paliwa w baku i jednej osobie na pokładzie udało mi się zejść do wyniku 4,6 s, co jest bardzo dobrym rezultatem. A jak sprawuje się układ napędowy w trakcie codziennej jazdy? Doznania zza kółka są absolutnie fantastyczne. Jadąc po mieście delektujemy się aksamitną pracą silnika i jego głębokim pomrukiem, jednak tak naprawdę wiedząc, co ma się do dyspozycji człowiek nie może powstrzymać swojej prawej nogi. Na światłach przegazówki są standardem, wtedy też czuć jak motor rusza autem na boki, zaś inni kierowcy także mają okazję rozkoszować się dźwiękiem V8. Nagle zaczynasz odkrywać nowe tunele, gdzie na pełnych obrotach jeździsz z otwartymi szybami, a przejeżdżając obok przejścia dla pieszych straszysz wydechem dziewczyny i sprawiasz frajdę chłopakom. Odgłosy pracy maszyny upajają do tego stopnia, że przestaje się zwracać uwagę na zużycie paliwa, byle tylko posłuchać bulgotu amerykańskiej jednostki. Wyjazd z metropolii skutkuje rozwinięciem pełnych możliwości SRT. Każde wyprzedzanie staje się oszałamiająco krótkie, a ryk z układu wydechowego każe wszystkim zjeżdżać z Twojego pasa ruchu. Jeżeli ktoś przed Jeep'em zamarudzi, wystarczy podjechać do delikwenta, wrzucić na luz, zrobić przegazówkę, a ciamajda sama czmychnie sprzed nosa. Z końcówek układu wydechowego, wielkich jak lufa czołgu, wydobywa się pierwotny ryk. Dźwięk ten jest w stanie ściągnąć burzę w trakcie upałów, zesłać lawinę śnieżną w górach oraz wzbudzić w Tobie strach. To, z jaką łatwością przyspiesza tak ciężki pojazd, robi wrażenie. Nagle się okazuje, że dotychczasowe odległości podczas wyprzedzania stają się krótkie, a wymijanie całej kolumny pojazdów za jednym zamachem zaczyna być normą. Jeśli ktoś chce wiedzieć ile pali Jeep SRT, to tym samym przyznaje, że jego na ten samochód nie stać. Katalogowo amerykański SUV zużywa następującą ilość benzyny: 20,7 l/100 km w mieście, 10,1 l/100 km w trasie i 14 l a trybie mieszanym. Wartości te są oczywiście zaniżone, ponieważ w mieście udało mi się uzyskać spalanie na poziomie 23 l/100 km, w trasie najrealniejszym scenariuszem (oczywiście przy oszczędnej jeździe) jest przedział 10-12 l/100 km. Podczas spokojnej jazdy w terenie niezabudowanym można aktywować system, który "wyłącza" cztery z ośmiu cylindrów, dzięki czemu da się zaoszczędzić trochę płynnego złota, które potężne HEMI tak bardzo lubi łykać. Jest dobrze Czas na układ kierowniczy. Na plus można zaliczyć fakt, że wolant obraca się z bardzo przyjemnym oporem. Układ daje sporą garść informacji o dostępnej przyczepności przednich opon, a dodatkowo jest całkiem precyzyjny, ale na szczęście nie nerwowy - wystarczy, że w koleinach trzeba się siłować z bardzo szerokimi oponami. Prowadzenie tego olbrzyma wbrew pozorom jest przyjemnością. Potężny układ hamulcowy bardzo dobrze radzi sobie z dużą masą auta i skutecznie wytraca prędkość. Przekonałem się o tym na autostradzie, gdy niespodziewanie przed Jeep'a wyjechał jakiś desperat w Fordzie Fokusie. Gdyby nie skuteczne hamulce zostałby zwyczajnie rozjechany. Podwozie opiera się na niezależnym zawieszeniu z przodu i "wielowahaczu" z tyłu. Całość została zestrojona sztywno - nie ma tu bujania typowego dla wysokich aut. Na szczęście zawieszenie jest na tyle sprężyste, że nie czujemy się jak przysłowiowy worek kartofli, ale przez nastawy sztywniejsze jak w konwencjonalnym modelu Grand Cherokee, obecność każdej studzienki kanalizacyjnej będzie odpowiednio potwierdzona. Na zakrętach czuć wysoko położony środek ciężkości Jeep'a, jednak skuteczny napęd na wszystkie koła w połączeniu z bardzo przyczepnymi oponami Pirelli P Zero sprawiają, że wielki kloc sprawnie radzi sobie na winklach. Oczywiście SRT nie jest tak zwinny jak hot-hatch, gdyż duża masa pojazdu robi swoje, ale jak na tę wielkość maszyny jest naprawdę dobrze. Jakby jednak nie patrzeć, środowiskiem naturalnym sportowego SRT nie jest teren, ale długie proste, gdzie można do woli upajać się przyspieszeniem. Podsumowanie i cena Jeep Grand Cherokee to pojazd dla prawdziwego twardziela, który ma bardzo silny charakter. W tym samochodzie wszystko jest skupione wokół monstrualnie dużego silnika oraz jak najszybszego znikania na horyzoncie, szczególnie gdy zrobiło się coś złego. Każda jazda, a nawet wypad po bułki do sklepu, jest przygodą i przeżywaniem emocji. Ryk silnika, rozwijanie prędkości przeczące prawom fizyki oraz uczucie bycia panem na drodze - to elementy, które nie są dostępne większości użytkowników dróg. I dlatego właśnie to świetny pojazd dla bandziorów. Jednak poza sportowymi doznaniami otrzymujemy również stosunkowo wygodne auto, do którego zmieści się sporo ładunku, lub cała rodzina z bagażami. Poziom luksusu może nie jest w tym przypadku tak wysoki jak u europejskich konkurentów, jednak w zamian otrzymujemy coś, co jest dużo ważniejsze - wyrazisty charakter i uznanie. Oczywiście trzeba się liczyć z wysokim zużyciem paliwa, jednak jeżeli ktoś już decyduje się na pojazd tego typu, to raczej nie przejmuje się częstymi wizytami na stacjach paliw. Co ciekawe, jak na tę klasę auta i osiągi jakie oferuje samochód, Jeep Grand Cherokee jest... tani. Warto zaznaczyć, że za kwotę 338 500 zł dostajemy bardzo bogato wyposażony do szpiku amerykański wóz, zdolny rywalizować w sprincie z takim sportowym autem jak Audi RS5. Bezpośredni konkurenci w klasie SUV są znacznie drożsi, a do porównania wybrałem modele o porównywalnych osiągach i sportowym podejściu do jazdy. Przykładowo za Range Rovera Sport V8 zapłacimy minimum 472 900 zł, na BMW X6 trzeba przygotować co najmniej 515 900 zł, Mercedesa GL 63 AMG można mieć od 629 000 zł, Mercedes G 63 AMG to wydatek rzędu 655 000 zł, zaś Mercedes M 65 AMG kosztuje minimum 526 300 zł. Do tych kwot warto doliczyć również bardzo drogie dodatki opcjonalne, które potrafią znacząco wywindować cenę końcową. Owszem mafiozów na takie ekskluzywne cacka stać, ale pojazdy te niekoniecznie będą dysponować tak brutalnymi cechami, jakie ma w sobie SRT z klasycznie bulgoczącym HEMI pod maską. Jeep Grand Cherokee SRT - dane techniczne SILNIK V8 HEMI Paliwo Benzyna Pojemność 6417 cm3 Moc maksymalna 344 kW/ 468 KM/ przy 6250 obr./min Maks mom. obrotowy 624 Nm/ 4100 obr./min Prędkość maksymalna 257 km/h Przyspieszenie 0-100km/h s Skrzynia biegów automatyczna/ 8 biegów Napęd 4x4 Zbiornik paliwa 93 l Katalogowe zużycie paliwa '/100 km(miasto/ trasa/ średnie) 20,7 l/ 10,1 l/ 14 l Długość 4859 mm Szerokość 1958 mm (bez lusterek) Wysokość 1756 mm Rozstaw osi 2915 mm Masa własna 2336 kg Pojemność bagażnika (przy pięciu fotelach)po złożeniu siedzeń 457 l/ 1554 l Hamulce przód/ tył tarczowe wentylowane/ tarczowe Zawieszenie przód niezależne Zawieszenie tył wielowahaczowe Opony przód i tył 295/40 R20 Polub na Facebooku
Jest duży, masywny, ma ogromny silnik, napęd na cztery koła, a także cały arsenał rasowych dodatków – w teorii Jeep Grand Cherokee SRT to usportowiony SUV wagi ciężkiej z prawdziwego zdarzenia. A jak jest w praktyce? I czy warto na niego wydać 360 000 zł? Jeśli chodzi o frajdę z jazdy, czyli najważniejsze kryterium brane pod uwagę podczas zakupu takiego auta, to zdecydowanie tak! SRT napędza potężna „V-ósemka”. Wywodzi się ze starej dobrej amerykańskiej szkoły. Ma jeden wałek rozrządu umieszczony w kadłubie, tylko dwa zawory na cylinder i… bardzo, bardzo dużą pojemność. 6,4 litra – to robi wrażenie i na papierze, i podczas jazdy. Do dyspozycji mamy 468 KM i duży moment obrotowy (maksymalny wynosi 624 Nm), który rzeczywiście czuje się już od niskich obrotów. Do tego kapitalny gang (nie bulgot, lecz raczej soczyście chrypiący środek) i naprawdę szybko działająca 8-biegowa skrzynia automatyczna (o lata świetlne lepsza od poprzedniej, 5-stopniowej). W ustawieniach Track i Sport blisko 2,5-tonowe Grand Cherokee SRT, wyposażone w sportowe zawieszenie (z adaptacyjnymi amortyzatorami firmy Bilstein), pędzi po łukach z niebywałą pewnością, jedynie układ kierowniczy mógłby być nieco bardziej precyzyjny. Pierwszą „setkę” auto uzyskuje po 5,0 s (Launch Control jest w standardzie) i może rozpędzić się do blisko 260 km/h. Co ważne, solidne hamulce z 6-tłoczkowymi zaciskami Brembo pozwalają szybko wytracić prędkość. Spalanie? W granicach zdrowego rozsądku. Owszem, zejście poniżej 10 l/100 km podczas normalnej jazdy okazuje się niemożliwe, ale spokojna podróż poza miastem jest okupiona 12-13 l/100 km. Na autostradzie SRT średnio zużywa 15-17 l/100 km, a w mieście – 18-21 l/100 km. Powyższe wartości podajemy orientacyjnie, bo chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie kupuje takiego auta po to, żeby oszczędzać paliwo. A skoro mowa o kosztach, to cena ok. 360 000 zł nie jest zbyt wygórowana, tym bardziej że można liczyć na bogate wyposażenie seryjne, niezłe walory użytkowe, a do tego wiele elektronicznych gadżetów. I jeszcze jedno: Grand Cherokee SRT nie tylko daje sporą frajdę z jazdy, lecz także zaprzecza temu, co obecnie jest modne w motoryzacji i co ją stopniowo wyjaławia. Tu nie ma systemu start-stop, małego silnika z dwoma turbosprężarkami, którego dźwięk podrasowują głośniki systemu audio, tylko potężny motor z dużymi jak wiadro tłokami i fantastycznym gangiem wydobywającym się z samego serca jednostki. Generalnie Grand Cherokee SRT to wyciągnięcie środkowego palca w stronę downsizingu, a także ekologii (zresztą w motoryzacji sztucznie pompowanej od lat!). Trzeba spieszyć się kupować takie auta, bo już wkrótce zostanie po nich tylko wspomnienie. Jeep Grand Cherokee SRT - nasza opinia Jeep Grand Cherokee SRT to jeden z przyjemniejszych SUV-ów, którymi ostatnio jeździłem. Świetny wygląd, potężny silnik, dobre podwozie, efektywny napęd 4x4 i udany 8-biegowy „automat”. Do tego niezła cena! Dopracowałbym jedynie układ kierowniczy. Poza tym nic bym nie zmienił. /14 Jeep Grand Cherokee SRT - duży i ciężki, ale bojowo nastawiony Adam Mikuła / Auto Świat Jeep SRT budzi respekt na drodze. Jest wielki, ale prowadzi się go zaskakująco lekko. /14 Jeep Grand Cherokee SRT - duży i ciężki, ale bojowo nastawiony Adam Mikuła / Auto Świat Jeśli ktoś myśli, że Grand Cherokee SRT to tylko 2,5-tonowy kolos na kołach, ten grubo się myli! /14 Jeep Grand Cherokee SRT - duży i ciężki, ale bojowo nastawiony Adam Mikuła / Auto Świat Podczas testu auto pokazało swój rasowy charakter i potwierdziło, że czasami warto wyjść naprzeciw różnym trendom. /14 Jeep Grand Cherokee SRT - duży i ciężki, ale bojowo nastawiony Adam Mikuła / Auto Świat Jest duży, masywny, ma ogromny silnik, napęd na cztery koła, a także cały arsenał rasowych dodatków – w teorii Jeep Grand Cherokee SRT to usportowiony SUV wagi ciężkiej z prawdziwego zdarzenia. /14 Jeep Grand Cherokee SRT - duży i ciężki, ale bojowo nastawiony Adam Mikuła / Auto Świat Jeśli chodzi o frajdę z jazdy, czyli najważniejsze kryterium brane pod uwagę podczas zakupu takiego auta, to zdecydowanie tak! SRT napędza potężna „V-ósemka”. Wywodzi się ze starej dobrej amerykańskiej szkoły. Ma jeden wałek rozrządu umieszczony w kadłubie, tylko dwa zawory na cylinder i… bardzo, bardzo dużą pojemność. /14 Jeep Grand Cherokee SRT - duży i ciężki, ale bojowo nastawiony Adam Mikuła / Auto Świat 6,4 litra – to robi wrażenie i na papierze, i podczas jazdy. Do dyspozycji mamy 468 KM i duży moment obrotowy (maksymalny wynosi 624 Nm), który rzeczywiście czuje się już od niskich obrotów. /14 Jeep Grand Cherokee SRT - duży i ciężki, ale bojowo nastawiony Adam Mikuła / Auto Świat 8,4-calowy ekran dotykowy, nagłośnienie Harman Kardon i sportowa kierownica to wyposażenie seryjne SRT. /14 Jeep Grand Cherokee SRT - duży i ciężki, ale bojowo nastawiony Adam Mikuła / Auto Świat Fotele nie męczą podczas dłuższych podróży. Obszyto je tapicerką skórzaną Sepia Laguna. Przeciętna jakość niektórych plastików. /14 Jeep Grand Cherokee SRT - duży i ciężki, ale bojowo nastawiony Adam Mikuła / Auto Świat Z tyłu jest dużo miejsca na wysokości nóg, ale komfortowe warunki jazdy zapewniono dwóm osobom. Pakiet Entertainment (dwa ekrany i odtwarzacz Blu-ray) kosztuje 8000 zł. /14 Jeep Grand Cherokee SRT - duży i ciężki, ale bojowo nastawiony Adam Mikuła / Auto Świat 8-biegowy „automat” to jeden z mocniejszych punktów samochodu. Dodatkowo do wyboru cztery tryby jazdy. Można skorzystać z funkcji Launch Control. /14 Jeep Grand Cherokee SRT - duży i ciężki, ale bojowo nastawiony Adam Mikuła / Auto Świat Bagażnik ma poj. 457-1554 l – to przeciętna wartość jak na gabaryty auta. /14 Jeep Grand Cherokee SRT - duży i ciężki, ale bojowo nastawiony Adam Mikuła / Auto Świat Silnik ma prostą budowę – 2 zawory na cyl. i układ rozrządu OHV. /14 Jeep Grand Cherokee SRT - duży i ciężki, ale bojowo nastawiony Adam Mikuła / Auto Świat W standardzie wersji SRT są wyczynowe hamulce Brembo. /14 Jeep Grand Cherokee SRT - duży i ciężki, ale bojowo nastawiony Adam Mikuła / Auto Świat Jeden z przyjemniejszych SUV-ów, którymi ostatnio jeździłem. Świetny wygląd, potężny silnik, dobre podwozie, efektywny napęd 4x4 i udany 8-biegowy „automat”. Do tego niezła cena! Dopracowałbym jedynie układ kierowniczy. Poza tym nic bym nie zmienił.
Jeep Grand Cherokee SRT to najgłupszy pomysł na jaki mogli wpaść włodarze marki. Zróbmy małą rekonstrukcję zdarzeń. Poważni ludzie siedzą w swoich idealnie skrojonych garniturach na zebraniu zarządu na ostatnim piętrze przeszklonego drapacza chmur. Wszyscy produkują się tak mocno i tak intensywnie, że w powietrzu czuć zapach przegrzewających się zwojów w mózgu. Nagle ktoś rzuca hasło: „A może by tak zrobić sportowego Jeepa?”. Wszyscy parskają śmiechem poza jedną osobą: prezesem, który jest wniebowzięty pomysłem i każe kontynuować myśl. Tajemniczy głos zdradza przepis na takie auto: bierzemy naszego popularnego i cenionego za komfort i właściwości terenowe Jeepa Grand Cherokee. Obniżamy zawieszenie, tak żeby już nigdy nie mógł zjechać z utwardzonej drogi. Dodatkowo utwardźmy zawias tak, żeby pasażerowie potrafili stwierdzić czy przejechaliśmy po liściu dębu czy może klonu. Do tego wszystkiego koła, przepraszam, cztery walce: 295/45 R20. Tak, żeby samochód nie mieścił się w koleinach. Teraz pora na wydech: rzućmy takie kominy, dzięki którym znienawidzą nas sąsiedzi, rodzina i każdy, kto znajduje się w promieniu kilometra od samochodu. Na zakończenie silnik, będący odpowiedzią na wszystkie downsizingowe jednostki w Europie: wolnossące litra w układzie V8. Dokładnie tak powstał Jeep Cherokee SRT: najgorszy przedstawiciel marki w historii w terenie, a zarazem też najszybszy wybudowany przez koncern. Bestia. Prawda jest taka, że samochód ten jest tak bezsensowny, że aż genialny. Stracił wszystkie atuty Grand Cherokee czyli komfort i właściwości terenowe na rzecz jednego: osiągów. Brutalnych osiągów. Samochód waży blisko 2,5 tony, a potrafi przyśpieszyć do pierwszej setki w 5 sekund. Przynajmniej według producenta. Ten natomiast zamontował nawet specjalną, świetną aplikację, która pozwoli między innymi na pomiary auta do 100 km/h (czas pokonania 200m, 400m czy tez temperaturę podzespołów). Najlepszy czas jaki udało się nam wykręcić to s (rejestracja zobowiązuje)!!! Niestety, margines błędu jest dość spory i profesjonalne narzędzie pomiarowe (Racelogic) pokazało w tym samym momencie 4,7 sekundy. Co wciąż jest zajeepistym czasem dla samochodu o aerodynamice kiosku. Co więcej, bestia będzie się rozpędzać aż osiągnie 257 km/h! Choć trzeba szczerze przyznać, że powyżej 180 km/h przyśpieszenie nie jest już tak rewelacyjne. Ale, kurde, wciąż mówimy o ogromnym SUVie!! Każde odpalenie SRT powoduje gęsią skórkę, uśmiech na naszych twarzach i wściekłość u sąsiadów. Jeep Grand Cherokee SRT piekielnie zagrzmi, a potem basowo mruczy. Im wydech się mocniej rozgrzeje, tym ryk przy przyśpieszaniu jest głośniejszy i bardziej uzależniający. Ma się ochotę po prostu przyśpieszać i hamować, przyśpieszać i hamować. Chociaż z tym drugim trzeba uważać, bo mimo, że heble są od Brembo, i są gigantyczne, to nie tak prosto zatrzymać taką masę. Ich siła jest bardzo dobra, ale żeby efektywnie zwolnić, lewy pedał trzeba wcisnąć bardzo głęboko. Warto o tym pamiętać, bo początkowo ma się wrażenie jakby samochód nie miał hamulców… Jednym z najlepszych tematów przy okazji testu tego samochodu jest jego pragnienie. Myślicie, że Jeep Grand Cherokee SRT spala dużo paliwa? Bzdura! Przecież to auto jest wyposażone w tryb ECO ON! Dzięki niemu spalanie w mieście spada z normalnych 25 litrów do niesamowitej wartości 24,5! Poważnie, Jeep miał spore poczucie humoru montując taką opcję, która naszym zdaniem kompletnie nic nie zmienia. Nieważne czy mamy ją uruchomioną, czy nie, w miejskiej dżungli nie da się zejść poniżej 20 litrów. Po prostu się nie da. Zresztą nawet producent podaje wynik 20,7 litra. Chwała mu za to, że nie mydli nam oczu. Na trasie mój rekord to 11 litrów i to przy stałej jeździe przez 50 km z prędkościami 70-80 km/h. Zero wyprzedzania, zero mocnego przyciskania gazu – po prostu toczenie się. Jednak na trasie trzeba się liczyć z wartościami 13-14 litrów. Wszystkie te wyniki są przy bardzo, ale to bardzo spokojnej jeździe, której Jeep Grand Cherokee SRT nie zna i pewnie od takiego stylu się psuje. Zróbcie parę sprintów, postraszcie przechodniów, a waszym oczom ukaże się wynik, który daje do myślenia: czy te wielkie kominy z tyłu to kran, z którego przepływa paliwo?? Średnie spalanie na poziomie 30, 40, ba nawet 50 litrów to, niestety, norma przy pełnym wykorzystaniu potencjału SRT. Wtedy 93,5 l bak ledwo starcza na 200 km… Jeszcze wracając do trybu ECO to nie zdziwiłbym się, gdyby jedne z wytycznych Unii Europejskiej czy innych oszołomów wymagały, aby auto dopuszczone na naszym kontynencie do ruchu musiało być w takowy wyposażony. Jeśli tak, to Jeep wyszedł z tego obronną ręką i zrobił przycisk którego jedyną funkcją jest to, że możemy go nacisnąć. Dobra robota! Mimo całej ironii muszę pochwalić Jeepa za postęp, gdyż poprzednia generacja w mieście rzadko kiedy spalała poniżej 30 litrów. Duża zasługa tutaj świetnej, nowej 8-mio stopniowej przekładni automatycznej (ZF, taka sama z jakiej korzysta chociażby BMW), która pojawiła się wraz z liftingiem odmiany. Tak samo należy pamiętać, że od tej pory to nie jest już Jeep Grand Cherokee SRT8, a Jeep Grand Cherokee SRT. Tak po prostu. Wróćmy do najważniejszego czyli osiągów. Pod maską siedzi wolnossąca jednostka, choć lepiej pasuje tutaj określenie z języka angielskiego naturally aspirated. W wolnym tłumaczeniu można by to przetłumaczyć jako naturalnie aspirujący. W przypadku Jeepa SRT do bycia najszybszym i najwścieklejszym. Każde naciśniecie gazu do eksplozja pod maską i kopnięcie w plecy. Ten samochód jest tak zrywny, że praktycznie nie da się ruszyć nim powoli bez szarpnięcia. Jeep Grand Cherokee SRT to słoń w składzie porcelany, który nigdy nie wie jak się zachować. Albo inaczej, zawsze zachowuje się głośno i nieodpowiedzialnie. Czyli typowy SRT: Sku$%@el Rozrabiaka Twardziel. Ciekawostką jest, że konstrukcja silnika jest tak naprawdę bardzo prosta, a jej korzenie sięgają 1970 roku. Motor nie ma zbędnych elektronicznych gadżetów, dzięki czemu jest niezawodny. Bez problemu robi duże dystanse i jest podatny na tuning. Jeśli tylko komuś brakuje mocy, to liczne firmy oferują montaż kompresora albo dwóch turbin (bez problemu mieszczą się pod maską), dzięki czemu można wyciągnąć nawet 1000 KM! Sprint do setki trwa wtedy s, a przyśpieszenie od 100 do 200 km/h wynosi Coś niesamowitego. Niesamowitym przeżyciem jest też pokonanie tym samochodem trasy, która jest katorgą. Wydech jest tak głośny, że po dłuższej chwili po prostu męczy, a zawias tak twardy, że czuć fakturę asfaltu. Osobiście, mógłbym już z pracy do domu jeździć z zamkniętymi oczami, bo dokładnie wiem jak jechać czując każdą wypukłość. Podczas spokojnej trasy, ostatni ósmy bieg jest wbijany już nawet przy prędkości 70-80 km/h. Niestety, wiąże się to z bardzo niskimi obrotami silnika (poniżej 2000 obrotów), a co za tym idzie wydech strasznie męcząco buczy. W sumie to chyba już lepiej maksymalnie przyśpieszyć i niech głowa eksploduje z ekstazy, aniżeli ze zmęczenia… Jeep Grand Cherokee SRT posiada kilka predefiniowanych trybów jazdy, które zmieniamy za pomocą pokrętła tuż za skrzynią biegów. Do wyboru mamy: Tow (do holowania), Snow (na śnieg), Auto (domyślny plan), Sport (sportowe doznania) oraz Track (na tor). Oczywiście, najciekawszy jest ten ostatni, gdzie wszystkie podzespoły są ustawione na sport (szybsza skrzynia, twardsze zawieszenie), a kontrole trakcji są wyłączone. Jeśli trzeba to wtedy samochód poleci nawet bokiem (w trybie Track 70 % momentu wyjściowego idzie na tył, w Sport 65, a w Auto 60), co przy krowie robi wrażenie. Co ciekawe, samochód naprawdę nieźle radzi sobie z zakrętami, trzeba tylko brać poprawkę na masę i to, że może nas nieco z nich wynieść. Prowadzi się naprawdę nieźle, nie jak typowy stary Jeep. Jest tez magiczny przycisk Launch Control czyli procedura startu. Wciskamy hamulec do oporu, następnie to samo robimy z gazem, obroty stabilizują się na 3200 obrotów i puszczamy lewą nogę. W ten sposób katapultujemy się według naszych pomiarów w 4,7 s do pierwszej setki. Magia. Jazda SRT przypomina jazdę autobusem z silnikiem odrzutowym. Siedzimy wysoko w gigantycznym samochodzie, mamy mnóstwo przestrzeni, widoczność jest genialna, w rękach trzymamy świetnie wyprofilowaną i bardzo grubą kierownicę, a pod nogami znajduje się reaktor atomowy. Każde przyciśnięcie gazu to uśmiech na naszych twarzach i przerażenie na wszystkich w około. Zresztą samochodu nie trzeba odpalać, żeby wzbudzić strach. Producent wprowadził kilka drobnych, ale mocno poprawiających prezencję zmian. Zwłaszcza w białym kolorze Jeep Grand Cherokee SRT prezentuje się świetnie, dzięki czarnym dodatkom. W tej barwie jest przedni pas, dyfuzor oraz genialne wloty na masce. Zresztą te wloty podczas prowadzenia cały czas widzimy i są przerażająco piękne. Brakuje tylko, żeby zionął z nich ogień. W sumie to nie próbowaliśmy, ale może i on naprawdę bucha? Samochód dostał przemodelowane zderzaki i dwie ogromne rury wydechowe. Bestia. Nie można, oczywiście, zapomnieć o konkurencji: X5M, GLE 63 AMG, Cayenne Turbo czy Range Rover Sport V8. Owszem, jest ona bardziej prestiżowa, w końcu można się chwalić, że jeździ się BMW, Mercedesem, Porsche albo Range Roverem. Jest też nieco mocniejsza. Super. Tylko jak pójdziecie do kasy i zobaczycie, że te auta są o 130, 170, 190, a nawet i 270 tyś zł droższe to radość szybko pryska. Cena wyjściowa SRT to 371 900 zł, Range Rover Sport 501 900, X6M 544 600, GLE 63 AMG 547 565, a Cayenne Turbo 642 190 zł … Takiego litrażu to nawet były Pan Prezydent pozazdrości… Poza tym SRT jest kompletnie wyposażony, a do dodatków w konkurencji trzeba jeszcze sporo dopłacać. Z ciekawszych rzeczy to do Jeepa SR można domówić monitory dla tylnego rzędu (monitory, słuchawki i piloty za 8 800 zł), choć jest to absolutnie bezsensowne. W SRTku już od samego telepania i przeciążeń może zebrać się na wymioty, a co dopiero jak odpalimy jakąś bajeczkę… Jasno też trzeba zaznaczyć, że wspominana konkurencja jest wykonana ze zdecydowanie bardziej szlachetnych materiałów (plastiki w Jeepie są momentami słabe) i może mieć lepsze bajery. Ale to wciąż nie tłumaczy tak kolosalnej różnicy w cenie, zwłaszcza, że osiągi są porównywalne. Przynajmniej te do pierwszej setki. No i Jeep ma jedyną słuszną jednostkę: wolnossące litra V8. Jeep Grand Cherokee SRT to najgorzej radzący sobie w terenie Jeep w historii. Nosi również miano najmniej komfortowego ze względu na twarde jak deska zawieszenie. Jest przy tym tak głośny, że można oszaleć i spala tak duże ilość paliwa, że potrzeba własnej rafinerii. To wszystko tworzy obraz samochodu tak bezsensownego, a przy tym wszystkim tak brutalnego, że nie da się go nie kochać. To jak z facetami, którzy chlają na potęgę, palą, klną i są chamami. Mimo wszystko kobiety ich kochają. Jeep Grand Cherokee SRT to właśnie prawdziwy niewychowany cham wśród SUVów. Genialny jest. Ciekawostka numer 1. Rejestracja S2 YBKI to blachy, które miał słynny Frog czy tam Boguś z M3, znany z terroryzowania swoim BMW stolicy. Oczywiście, jego tablice były podrabiane, a SRT ma oryginalne. Ciekawostka numer 2. Podczas tygodniowego testu zużyliśmy niemal równe 200 l paliwa na dystansie 800 km. Średnie spalanie wyniosło 25 litrów. Ciekawostka numer 3. Jeep Grand Cherokee SRT to prawdziwy samochód szatana. Dokładne pomiary przyspieszenia znajdują się TUTAJ DANE TECHNICZNE Jeep Grand Cherokee SRT Silnik / Pojemność benzyna / 6417 cm3 Układ / Liczba zaworów V8 / 32 Moc maksymalna 344 kW (468 KM) / 6250 obr/min Moment obrotowy 624 Nm / 4100 obr/min Zawieszenie przód Niezależne z układem tłumienia adaptacyjnego Zawieszenie tył Niezależne z układem tłumienia adaptacyjnego Napęd 4x4 Skrzynia biegów automatyczna, 8 biegów Prędkość maksymalna 257 km/h Przyspieszenie 0-100 km/h 5 s (zmierzone 4,7 s) Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 27 / 14 / 25 (l/100 km) Długość / Szerokość / Wysokość 4828 / 1943 / 1802 mm Rozstaw osi 2915 mm Masa własna / Dopuszczalna 2418 / 2949 kg Bagażnik w standardzie 457 l Bagażnik po złożeniu siedzeń 1554 l (do lini dachu) Pojemność zbiornika paliwa 93,5 l EKSPLOATACJA I CENA Gwarancja mechaniczna 2 lata lub 120 tys. km Przeglądy co 12 tys. km lub co roku Cena wersji podstawowej 371 900 zł Cena wersji testowanej 389 500 zł Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!
Jakim samochodem można najszybciej przejechać Polskę? Szybkim? Ta z pozoru oczywista odpowiedź nie wyczerpuje tematu. Szybkość, moc i przyspieszenie to nie wszystko. Odkryłem to, jadąc BMW Z4 za Jeepem Grand Cherokee 5,7 HEMI prowadzonym nonszalancką ręką Lemskiego. Owszem, mogłem go wyprzedzić. W końcu dwuosobowe cabrio osiąga setkę szybciej niż ciężkie 4 x 4. Tyle że było ślisko, tłoczno i ciemno. Jak to w listopadzie. Pomijając krótkie odcinki prostej - górą był Lemski. Gdy po trzech godzinach dotarliśmy na miejsce, ja byłem spocony jak mysz, a on wypoczęty, jakby wziął prysznic po poobiedniej drzemce. Skąd ta różnica? Przekonałem się w drodze powrotnej. O ile z kabinki BMW miałem widoczność jak czołgający się rekrut, o tyle zza sterów Jeepa ogarniałem okolicę niczym snajper z dachu. I teraz to ja byłem górą. Tylko pół metra różnicy, a skutki? Wyżej siedzisz - więcej widzisz Wyjeżdżanie z podporządkowanej przestało przypominać rosyjską ruletkę, a światła mijanych aut nie wypalały mi już siatkówki. Do tego z dala widoczny wolny pas, napęd 4 x 4 ułatwiający jazdę na śliskim i zawieszenie ignorujące większość nierówności. Po raz wtóry przekonałem się, że najlepsze do jazdy po Polsce są tak pogardzane przez niektórych SUV-y. Pogardzane, "bo na autostradzie nie prowadzą się tak jak osobówki, a w terenie, jak terenówki". To nic, że autostrady przeciętny Polak zna głównie z opowiadań, a w teren udaje się traktorem. SUV niefajny jest i już. Tym chętniej więc wziąłem się za tego. Zresztą - spójrzcie na dane: ponad 6 litrów i osiem cylindrów. 420 KM i 570 Nm. I - uwaga - 5,1 sekundy do setki. Szybciej od BMW X5 czy Porsche Cayenne Turbo S. I tyle samo, co kosztujący fortunę (480 tys. zł) Mercedes ML 63 AMG. Dwa razy nie dałem się prosić. A więc siedzę w jednym z najszybszych SUV-ów świata i jadę do Krakowa. Jadę, choć powinienem pędzić. Jest ósma, a o 10 miałem być na miejscu. Na szczęście ten kanciasty potwór faktycznie przyspiesza jak rakieta. Na nieszczęście jest... widoczny dla radarów. Szkoda, że za jego karoserię nie wzięła się NASA. Co prawda JGC SRT8 wyglądałby wtedy jak F-117 Night Hawk, ale prowadząc go, nie dostawałbym zawału na widok każdego połączenia niebieskiego z białym. Chociaż i tak nie mogę narzekać. Właściciel niebieskiego Subaru STI, który wyprzedził mnie na skrzyżowaniu, teraz tłumaczy się przed drogówką. Gdyby siedział wyżej, może zdążyłby zwolnić. W ogóle siedzenie wyżej ma mnóstwo zalet. Nawet gdy się stoi. Odkryłem to już w Raszynie, gdzie z okazji przebudowy drogi utworzył się korek aż do Janek. Wyżej powietrze jest czystsze, światła stopu nie doprowadzają cię do furii, a ponieważ wystajesz nad inne auta, nie czujesz się jak w potrzasku. Stojąc, zdążyłem obejrzeć całe wnętrze i spenetrować wszystkie schowki najszybszego Jeepa w historii. Na pierwszy rzut oka wszystko jak w dobrze znanej wersji Limited. Zaraz jednak dostrzegasz metalowe nakładki na pedałach, szybkościomierz wyskalowany do 300 km/h i... brak reduktora. Jeśli siadając, przeoczyłeś napis SRT8 na oparciach foteli i tak wyczujesz różnicę: są głębsze i grubsze. To ostatnie odbiera pasażerom tylnej kanapy nieco miejsca na nogi, którego już w Limited nie ma za wiele. Poza tym nihil novi: przejrzysta deska rozdzielcza i pomysłowa w swojej prostocie konsola środkowa. Całkiem sporo skóry i ciut za dużo twardego plastiku. No i bardzo bogate wyposażenie. A wykonanie? Niezłe, ale nie najlepsze. Bo najlepsze ma Overland: tam od zapachu skóry aż kręci się w głowie, a to, co wygląda na drewno, jest nim naprawdę. Niestety, topowego wyposażenia nie można zamówić z topowym silnikiem - Overland oferowany jest najwyżej ze zwykłym HEMI. A jak pamiętamy (bo opisywaliśmy go już w najmocniejszym, 430-konnym Chryslerze 300C) silnik SRT8 to HEMI powiększone przez rozborowanie cylindrów o 3,5 milimetra i pozbawione układu Multi-Displacement System odłączającego połowę cylindrów podczas spokojnej jazdy. Już choćby z tego ostatniego powodu powinien zużywać o 20 proc. więcej benzyny (bo o tyle właśnie MDS miał ograniczać spalanie). I co? Ganię się za naiwność: startując z prawie pełnym bakiem, wierzyłem, że dociągnę do Krakowa. Nic z tego, tankuję w Częstochowie. Pistolet odbija i już wiem, że to wina nie tyle silnika, ile zbiornika. 78 litrów - o dwa mniej niż np. w Nissanie Pathfinderze z dwukrotnie mniejszym silnikiem. W wysokoprężnej wersji CRD jeszcze ujdzie. Ale nie tu. A samo spalanie? Patrz pan, jaki szybki! - Jak na tak duży i mocny silnik - znośne. Myślę, że jeśli spieszyłbym się nieco mniej, spadłoby do 18 litrów. A wtedy do Krakowa dojechałbym na raz - odpowiadam właścicielowi innego Jeepa Grand Cherokee, który - zrządzeniem losu - zawija do sąsiedniego dystrybutora. Po chwili już wiem, że jego czarne HEMI przyjechało zza oceanu. Korzystając z okazji, porównuję auta i odkrywam, że 326- i 420-konne wersje najłatwiej odróżnić po kołach. Słabsza ma 17-, mocniejsza - 20-calowe obręcze. Zasada im więcej, tym lepiej tu się akurat... nie sprawdza. Niskoprofilowe opony "mojego" egzemplarza niemal nie wystają poza płaszczyznę felg. Nieco zaniepokojony tym odkryciem obchodzę auto i... no tak! Tylna lewa obręcz jest szpetnie porysowana - efekt parkowania przy krawężniku na styk. Nieładnie, auto będące Jeepem nie powinno bać się krawężników. Zwykłe HEMI dzięki bardziej baloniastym oponom wychodzi z takiej próby zwycięsko. Jego właściciel tymczasem podziwia wydech SRT8. Wpatrzony w dwie centralne "trąbki" o średnicy siedmiu centymetrów czeka, aż włączę silnik. Uprzedzam fakty, tłumacząc, że najszybszy Jeep nie elektryzuje dźwiękiem. A mógłby, o czym świadczy przykład dzikiego Chryslera 300C SRT8. Niestety, tu zamiast basowego porykiwania mamy nerwowe pochrząkiwanie. Być może wydech dostroi się z czasem, bo historia zna i takie przypadki. Kierownik czarnego Jeepa zdradza, że najbardziej lubi w nim przyspieszenie. Kiedy mówię, że wersja SRT8 osiąga setkę o dwie sekundy szybciej - nie dowierza. Żegnam się, bo wiem czym to pachnie - konfrontacją. Na prośbę niedowiarka ruszam z fasonem. 4 x 4 i elektronika nie zapobiega poślizgowi. Niebieski obłoczek z czterech opon szybko znika w lusterku. Po wbiciu gazu w podłogę pięciobiegowy automat wkracza do akcji przy 6 tys. obrotów. Zmienia biegi dość szybko i gładko, przydałyby się jednak łopatki przy kierownicy. Tym bardziej że w trybie manualnym SRT8 daje się łatwo wyhamowywać silnikiem. Tradycjonaliści zawsze mogą liczyć na hamulce Brembo, którym - jak pokazały pomiary - wystarczy 38 m do zatrzymania auta. Przyspieszanie i hamowanie to jego mocne atuty. Podobnie skręcanie. Zmniejszony o 2,5 cm prześwit, pogrubione stabilizatory przechyłów, usztywnione zawieszenie oraz przekalibrowane ESP pozwalają pokonywać zakręty z prędkościami nieosiągalnymi dla większości SUV-ów. Koleiny też nie stanowią problemu. Owszem, są wyczuwalne, ale nie rządzą autem. Podobnie z nierównościami - z racji skróconego skoku amortyzatorów (Bilsteina) we znaki dają się tylko te największe. Bez dwóch zdań - Jeep w tym wydaniu świetnie daje sobie radę na szosie. A w terenie? Droga korona Nie sądzę, by potencjalny nabywca tego auta chciał je ciągać po bagnach i poligonach. Ale może chcieć wybrać się nim na narty. W drodze powrotnej rozglądam się więc za stromym trawiastym zboczem. Wjeżdżam do połowy, staję i ruszam. Mokra trawa może nie jest tak śliska jak śnieg, ale też i SRT nie ma zimowych opon. Mimo to auto daje radę. Elektronika tłumi poślizg w zarodku - wszystkie koła odzyskują przyczepność i ważąca 2200 kg całość dziarsko pnie się w górę. Zmylony tą dziarskością wychodzę i... leżę. Nie sądziłem, że jest aż tak stromo i ślisko! Jak na najzrywniejszego SUV-a - całkiem nieźle. Pokonując w strugach deszczu odcinek Kielce - Radom, tylko utwierdzam się w przekonaniu, że tego rodzaju auta prowadzi się najłatwiej. Fontanny wody wzbijane przez tiry nie rozchlapują mi się na szybie, tylko pod nią. Trudno mnie nie zauważyć i zaskoczyć. Mocny silnik czyni wyprzedzanie szybkim, stały napęd 4 x 4 - bezpiecznym. Tylko te tankowania... To zdecydowanie największa wada najszybszego Jeepa. Drugą jest cena o 70 tys. zł wyższa niż HEMI. W porządku, ktoś powie, że 320 tys. zł to niezbyt wiele jak za taką moc. Tyle że Chrysler 300C z takim samym silnikiem kosztuje 271 tys. zł. Choć i tu dopłata do HEMI jest niebagatelna (50 tys. zł), to jednak bardziej uzasadniona. O ile zwykłe 300C od wersji SRT8 dzieli niemal przepaść (reakcja na gaz, układ kierowniczy, brzmienie silnika), o tyle zwykły Grand Cherokee nie jest wiele gorszy od najmocniejszego. A w terenie nawet lepszy, bo ma większy prześwit i reduktor. Tyle że... no właśnie. Grand Cherokee HEMI, choć szybki, nie jest królem przyspieszeń. A SRT8 tak. DaimlerChrysler postawił stworzyć SUV-a osiągającego 60 mil w mniej niż 5 sekund i słowa dotrzymał. Teraz jego nabywcy mogą oglądać w tylnych lusterkach zdziwione miny innych kierowców. Tylko czy taki widok wart jest tak sowitej dopłaty? *dane producenta Gaz Rakietowe przyspieszenie, pewne zachowanie na prostych i zakrętach, stały napęd 4 x 4, świetne hamulce, dobrze zestrojone zawieszenie, bogate wyposażenie, konkurencyjna cena Hamulec Zbyt mały zbiornik paliwa przy takim spalaniu, podatne na uszkodzenia felgi, brak łopatek do zmiany biegów, niezbyt wiele miejsca na tylnej kanapie, mało intuicyjna obsługa komputera i audio z kierownicy, brak reduktora Summa Summarum Gdybym nie jeździł wcześniej Chryslerem 300C SRT8, pewnie piałbym z zachwytu nad najsilniejszym Jeepem. A tak wiem, że można nieco poprawić brzmienie (tego samego) silnika i pozycję za kierownicą. Wyjąwszy niewielki zasięg, to 420-konne auto nie ma jednak większych wad. Nie musi też obawiać się konkurentów. Jego niemiecki odpowiednik - Porsche Cayenne Turbo - kosztuje prawie 200 tys. zł więcej. Nieco spokojniejsza alternatywa - BMW X5 - prowadzi się odrobinę lepiej i ma bardziej przestronne wnętrze, ale wymaga 100 tys. zł dopłaty.
jeep grand cherokee srt test