„Na rozprawę rozwodową odstawiłam się tak, że mąż mnie nie poznał. Teraz niech żałuje, że odszedł do kochanki” Jeszcze w 2008 roku te proporcje wynosiły odpowiednio 21,5 kg cukru przetworzonego oraz 16,9 kg nieprzetworzonego. Wygląda na to, że z jednej strony zmniejszyliśmy spożycie cukru nieprzetworzonego o 5,7 kg, czyli cukru kryształu, cukru rafinowanego, cukru pudru i cukru w kostkach używanych do słodzenia herbaty, kawy czy w wypiekach. „Kiedy mąż odszedł, zadbałam o siebie i schudłam 20 kg. Wrócił z podkulonym ogonem, a ja się zemściłam” OBŁĘD‼️ i to tylko 2 składniki czekolada i WODA‼️ a najlepsze jest to, że wystarczy zblendowac te 2 składniki. Odstawić do lodówki i Voilà! Cześć przyjaciele! 💚Jem i szybko chudnę! Schudłam 10 kg w miesiąc. Sałatka na odchudzanie! Zdrowa dietaJem i szybko chudnę. Schudłam 10 kg w miesiąc. Sała Cześć wszystkim! Sałatka dietetyczna, którą będziesz gotować wielokrotnie. Sałatka Z Cukinii. Bomba witaminowa! Wszyscy szukają tego przepisu. Jak schudnąć? qR52F. 7 marca 2013 Po jakim czasie z piersi leci woda nie mleko? Po jakim czasie mleko z piersi traci na wartości? Cóż, po żadnym. Zawsze jest w mleku coś z czego dziecko może czerpać korzyści. Krowy też nie produkują dla swoich cieląt pełnowartościowego mleka tylko przez jakiś krótki czas. Ba krowy nawet i bez cielaka dają mleko, które może młodym cielakom służyć! Więc dlaczego kobiety miałby produkować wodę? Weźmy na przykład zapotrzebowanie energetyczne. Mleko mamy zaspokaja je w: 0-6 dziecka – 100% 7-8 – 70% 9-11 – 55% 12-23 – 40% Karmienie piersią zaspokaja zarówno w 2 jak i trzecim dziecka nadal takie potrzeby jak: potrzeby żywieniowe, bo zawiera witaminy, białka i tłuszcze które organizm dziecka przyswaja niemal w całości, potrzeby zdrowotne bo w odpowiedzi na zewnętrzne czynniki gruczoł piersiowy produkuje przeciwciała oraz emocjonalne i psychiczne dziecka i matki (tak matki też bo jest to proces dwukierunkowy). Żadne naukowe badania nie zawierają sugestii nawet, że istnieje jeden właściwy moment zakończenia karmienia piersią. Nawet koncerny spożywcze nie mają w swoim arsenale takiej daty, bo karmienie piersią to naturalny proces, indywidualny i inny dla każdej mamy i jej dziecka i warto o tym pamiętać jak ktoś na hasło karmię piersią a dziecko ma już ponad rok roztoczy wizję wody, fanaberii i eko szajby. HafijaNazywam się Agata. to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią. Karmienie piersią jest niezwykłym doświadczeniem i może dawać wielką satysfakcję. Ale nawet najlepszą przygodę trzeba kiedyś zakończyć. Najlepiej tak, by obie strony (mama i dziecko) były na to gotowe. Dopóki dziecko ssie choćby raz dziennie, mama ma pokarm. Z karmienia piersią można więc wycofywać się stopniowo, systematycznie wzbogacając dietę malca o inne pokarmy. Takie odstawianie nie stanowi rewolucji ani w sposobie jedzenia, ani w emocjach obu stron. KIEDY PODJĄĆ DECYZJĘ? Każdy dzień karmienia jest dla małego dziecka ważny i bardzo cenny. Pokarm mamy jest równie wartościowy w pierwszych miesiącach karmienia, jak i w drugim., trzecim czy czwartym roku życia dziecka. Złoty standard to karmienie wyłącznie piersią przez pół roku, a potem karmienie na żądanie tak długo, jak mama i dziecko tego potrzebują. Ponieważ piersi to część ciała kobiety, ma ona pełne prawo powiedzieć w pewnym momencie: dość. Już nie chcę karmić. Nikt nie ma prawa zmuszać jej, żeby karmiła dłużej, niż tego chce. Przez zmuszanie rozumiem tu silną presję, ale też negatywne oceny, lekceważenie, podważanie jej kompetencji jako matki. Nikt nie ma też prawa powiedzieć: przestań już karmić, bo to nie wypada/bo skrzywisz psychikę dziecka/bo twój pokarm nie jest już dla niego cenny. To nieprawda. Mleko krowie nie jest dla dziecka lepsze od mleka matki. Mleko modyfikowane jest tylko dostosowanym do potrzeb małego dziecka ZAMIENNIKIEM mleka matki. Jak długo karmiłyby kobiety, gdyby kultura i technologia nie skłaniałyby ich do odstawienia od piersi? Prawdopodobnie 2-3 lata. Samice szympansów, w wielu kwestiach tak do ludzi podobnych, karmią swoje młode do 4 lat. Mają ten komfort, że mogą się poddać naturalnej potrzebie, nie muszą słuchać niczyich komentarzy i dobrych rad. JAK STWIERDZIĆ, ŻE TO JUŻ? Sama karmiłam piersią dwoje dzieci. Jedną córkę 6 tygodni. Jak dla mnie - za krótko. Nie miałam wsparcia, miałam za to duże problemy. Nie poradziłam sobie z nimi. I z presją otoczenia, by "przestać się męczyć i dać butelkę". W końcu dałam dziecku tę butelkę, ale poczucie straty nie opuszczało mnie przez równo 10 lat. Do czasu, gdy mądra specjalistka wyjaśniła mi przyczyny kłopotów, porozmawiała ze mną i zdjęła mi z barków ciężar poczucia winy. Drugą córkę karmiłam 20 miesięcy i wspominam ten okres jako wspaniały czas bliskości, zrozumienia, tworzenia więzi. Po drodze kilka razy zastanawiałam się, jak długo mam karmić. I postanowiłam zaufać intuicji. Któregoś dnia poczułam, że to już, że wystarczy. Byłam tego pewna i łatwo mi było konsekwentnie wprowadzać zmianę w życie. Myślę, że to jest ważne - być gotową. Czasem jednak decyzję trzeba podjąć, ponieważ jest ku temu inna przyczyna. Na przykład mama jest w ciąży i ginekolog orzeka, że akurat w tym przypadku karmienie starszego dziecka mogłoby zagrozić młodszemu, nienarodzonemu. Można karmić w ciąży, ale nie wtedy, gdy jest ona zagrożona. Czasem mama musi przejść poważne leczenie (wiele leków można bezpiecznie brać podczas karmienia, ale nie wszystkie). Życie różnie się toczy i zdarza się, że decyzja o odstawieniu od piersi bywa dla kobiety potrzebnym rozwiązaniem, choćby w sferze emocji. Jeśli tak właśnie jest, jeśli odstawienie jest konieczne, a mama jest do niego przekonana, jest OK. ZUZANNA PIÓRKOWSKA, MAMA JULKA: Tak, jak trudne są początki karmienia, tak trudne było dla mnie odstawianie dziecka od piersi. Karmiłam synka 8 miesięcy, dłużej niż planowałam. Nigdy nie byłam zwolenniczką długiego karmienia piersią. Chodzące dziecko, które samo "dostawia się" do piersi, jest dla mnie dziwnym widokiem. Chciałam karmić pół roku. Lekarka namówiła mnie jednak, żebym karmiła jeszcze przez okres wakacji. Po 5. miesiącu zaczęłam podawać synkowi pierwsze dania w słoiczkach. Najpierw po łyżeczce. Była to bardziej zabawa niż jedzenie. Gdy Julek skończył pół roku wprowadziłam do jego diety mleko modyfikowane. Pierwsza butelka spotkała się z ogromnym płaczem. Bałam się, że syn nie zechce się "przestawić", ale jakoś poszło. Początkowo dostawał sztuczne mleko tylko raz dziennie. Z czasem Julek zaczął jeść coraz więcej rzeczy. Nadal jednak chętnie ssał pierś. We wrześniu wprowadziłam zasadę, że karmię piersią w nocy i raz w ciągu dnia. Choć syn początkowo marudził, byłam stanowcza. Po trzech tygodniach całkiem przestałam karmić go piersią. Moje piersi przeszły okres odstawienia bez problemu. Najpierw ilość pokarmu dostosowywała się do potrzeb syna. Potem, gdy karmiłam już tylko raz dziennie i piersi były obrzmiałe i przepełnione, odciągałam nadmiar mleka laktatorem. Ale tylko nadmiar, starałam się nie opróżniać piersi do końca. Dzięki temu pokarm stopniowo zanikał, a ja uniknęłam stanów zapalnych. Teraz syn "zapomniał" już o piersi. Gdy jest marudny, dostaje smoczek, a mieszankę polubił. Najgorsze jest oczywiście nocne przygotowywanie butelki, bo nie ukrywajmy - karmienie naturalne w tym przypadku to duża wygoda. Teraz za to mogę spokojnie podzielić się obowiązkami, a przede wszystkim tatuś może nakarmić syna w nocy. IZABELA REGÓLSKA, MAMA MICHALINY I NATALII: Z góry założyłam, że córkę będę karmić piersią przez rok. Kiedy skończyła pół roku, za radą pediatry zaczęłam rozszerzać jej dietę, powoli zastępując posiłki mleczne, bezmlecznymi. Zaczęłam od drugiego śniadania. To były nasze pierwsze marchewki i jabłka. Potem zastąpiłam podwieczorek, a następnie obiad. Na koniec zostawiłam śniadanie i kolację. Ponieważ do 9. miesiąca życia córka jadła też w nocy, skupiłam się na zastąpieniu nocnego posiłku wodą. Jednocześnie zaczęłam podawać małej bardziej syte kolacje. Najczęściej była to kaszka dla niemowląt, uzupełniana piersią przed snem. Gdy udało mi się przestać karmić w nocy, zaczęłam zastępować kaszką poranne mleko z piersi. Wbrew pozorom to nie wieczorny posiłek był dla mnie najtrudniejszy do zastąpienia, a właśnie poranny. Uwielbiałam momenty, gdy po wstaniu leżałyśmy z córką jeszcze chwilę przytulone, a po karmieniu przysypiałyśmy na kolejne dwie godziny. Trzy tygodnie przed pierwszymi urodzinami córka sama zrezygnowała z wieczornych karmień. Byłam w szoku. Odstawianie dziecka od piersi miało być trudne, a tu taka niespodzianka! Z jednej strony byłam szczęśliwa, że to decyzja córki, z drugiej było mi najnormalniej w świecie smutno. Wiedziałam, że coś się skończyło bezpowrotnie. Jakiś czas później pogodziłam się z tą myślą i z perspektywy czasu wiem, że takie "odstawienie" od piersi było najlepsze z możliwych. Mocniej przeżyłam rezygnację z karmienia piersią drugiej córki, gdyż nastąpiło to przed jej 3. miesiącem życia. Powodem były moje problemy zdrowotne i przymus przyjmowania leków, przy których nie mogłam już córki karmić. Ponieważ wiedziałam wcześniej, że to nastąpi, od początku przyzwyczajałam Natalię do picia z butelki. Dzięki temu karmienie piersią stopniowo zamieniałam mlekiem modyfikowanym. Płakałam wieczorami z tego powodu przez cały miesiąc. Do dziś wzbudza to we mnie dyskomfort psychiczny. Jednak wiem, że długie karmienie piersią nie zastąpi moim dzieciom matki. Muszę być dla nich zdrowa i silna. ANETA GROCHAL, MAMA MARTYNY I WIKTORA: Martynkę, moją kochaną dziewczynkę, karmiłam piersią przez 11 miesięcy. Ten cudowny czas przerwała nam niespodzianka w postaci dwóch kresek na teście ciążowym. Pierwsze, o czym od razu pomyślałam: co z karmieniem piersią, czy będzie to nadal możliwe? Podczas wizyty u lekarza dowiedziałam się, że nie dość, że nie mogę dalej karmić małej, to muszę ją odstawić natychmiast. Wracałam do domu, a w głowie huczało mi od myśli, jak uchronić córeczkę przed stresem związanym z odstawieniem od piersi. Czy w ogóle jest to możliwe? Pomyślałam sobie, że jedyne, co mogę zrobić, to się uśmiechać i nie bać. Po powrocie do domu przytuliłam Martynkę, uśmiechnęłam się do niej i powiedziałam, że przyszedł czas na poznanie nowego smaku mleczka. Zadziałało! Martynka wypiła całą butelkę mleka modyfikowanego! Potem zresztą okazało się, że bardzo jego smak polubiła. Z nocnymi karmieniami było już gorzej. Tu niezastąpiony okazał się mąż, który cierpliwie wstawał do córeczki, gdy budziła się i domagała piersi, przytulał ją, kołysał, a gdy się wyciszyła, odkładał do łóżeczka. Jeszcze około miesiąca Martynka szukała piersi w ciągu dnia. Podchodziła, pokazywała paluszkiem na pierś, ale nie płakała, nie krzyczała. W takich chwilach po prostu proponowałam jej zabawę. Byłyśmy blisko, było nam miło, nie było tylko ssania. Synek okazał się dla mamy łaskawszy. Po prostu sam przestał ssać pierś. Po powrocie z wakacji pewnego dnia rano, gdy przystawiłam go do piersi, popatrzył na mnie zdziwiony, jakby nie rozumiał, co robię. Pomyślałam, że to jednorazowa sytuacja, ale nie, po prostu już nie chciał mleczka mamy - poznał nowe smaki. Oczywiście wzbogaciłam jego dietę mlekiem modyfikowanym. Teraz to ja, w przeciwieństwie do sytuacji z córeczką, czułam się zagubiona. Zupełnie nie byłam na taką sytuację przygotowana. Było mi żal, że znowu tak szybko kończy się karmienie - przy synku również trwało tylko 11 miesięcy. Jednocześnie w duchu dziękowałam mu, że podjął tę decyzję za mnie. Najważniejsze jest ufać sobie i swojemu dziecku, dziecko wszystko wyczuwa i reaguje tak, jak my. Dlatego nie można pokazać, że to, co się dzieje, jest dla nas trudne, bo będzie też takie dla dziecka. ANNA KUNIKOWSKA, MAMA MAI I TYMONA: Wiedziałam, że będę chciała karmić piersią rok. Z dnia na dzień coraz rzadziej przystawiałam córkę do piersi. Na koniec zostały nam już tylko wieczorne kamienia. Mała przesypiała całe noce, nie było więc dylematu, co jej podać, gdy się obudzi i będzie płakać. W dzień w pewnym momencie już nie czułam potrzeby, żeby ją dalej przystawiać. Córka nawet już sama nie chciała ssać i można powiedzieć, że nie zauważyła, kiedy karmienie piersią się skończyło. Miesiąc po tym, jak odstawiłam córkę, zaszłam w drugą ciążę. Gdy urodziłam syna, karmienie było z jednej strony łatwiejsze - wiedziałam już, jak to jest, jak go przystawiać. Ale musiałam zajmować się jeszcze córeczką. Synek miał duży apetyt i bardzo ładnie przybierał na wadze. Za to ja mocno schudłam. Byłam wiecznie zmęczona i osłabiona. W końcu zaczęłam dokarmiać syna mlekiem modyfikowanym. Miałam coraz mniej pokarmu, a mały coraz mniej chętnie ssał pierś. W końcu całkiem go odstawiłam. Z perspektywy swoich doświadczeń myślę, że dziecko musi być samo gotowe, żeby zrezygnować ze ssania piersi. Wtedy odstawianie nie jest trudne. Przeglądając Internet często możemy natknąć się na wiele informacji na temat odżywiania, zdrowego stylu życia, doboru produktów. Część informacji jakie odczytujemy znajduje potwierdzenie w nauce i doświadczeniu, jednak nagminnie pojawiają się też stwierdzenia i „fakty” wyssane z palca. Dana informacja zaczyna krążyć po sieci, trafiać do coraz większej liczby odbiorców i zbierać coraz większe grono wyznawców. Odpowiedzcie sobie sami na pytanie ile razy słyszeliście tekst w stylu „moja koleżanka schudła, bo odstawiła gluten”.Przyjrzyjmy się zatem kilku mitom żywieniowym:Tyjemy od glutenuOstatnio bardzo popularne stały się diety eliminacyjne, szczególnie dieta bezglutenowa. Część osób, stosujących je podąża za modą, druga część błądzi w poszukiwaniu recepty na nienaganną sylwetkę i doskonałe samopoczucie.„Schudłam, bo odstawiłam gluten” – słyszeliście to kiedyś? Najprawdopodobniej było to wynikiem spożywania mniejszej ilości kalorii, wprowadzeniem (często nieświadomym) deficytu energetycznego poprzez wyeliminowanie produktów zbożowych i niewprowadzenie zamienników bezglutenowych na ich miejsce. Przyjmujemy mniej energii niż potrzebujemy i w efekcie wysokoprzetworzone produkty w diecie bezglutenowej często są bardziej kaloryczne niż wyroby glutenowe. Włączając je do diety i nie zmieniając pozostałych nawyków żywieniowych, pochłoniemy więcej bezglutenowa, jak i inne diety eliminacyjne nie powinna być sposobem na redukcję masy ciała czy poprawę samopoczucia. Stosowanie jej, powinno być uargumentowane wskazaniami medycznymi. Jej nieumiejętne i nieuzasadnione stosowanie może przynieść więcej szkód niż mięśniowa ma mniejszą objętość niż tłuszczowa Waga, a na jej szalach porównanie kilograma mięśni z kilogramem tłuszczu – na pewno kojarzycie tę grafikę. Na tego typu zdjęciach autorzy pokazują, że ta sama masa tkanki mięśniowej jest około 3 razy mniejsza objętościowo od tłuszczowej. Duża część zobaczyła i uwierzyła, że jest to prawdą. Mózg lubi zapamiętywać obrazy. Jednak jaka jest prawda?To fakt, kilogram mięśni ma mniejszą objętość od kilograma tłuszczu. Jednak musicie wiedzieć, że różnica ta nie jest tak spektakularna, jak pokazują media:1 kilogram tkanki tłuszczowej to objętość 1,1 litra,1 kilogram tkanki mięśniowej – około 0,96 to około 15% różnicy, nie 200-300% jak w rozpowszechnionym produkt = niskokaloryczny produktCzęsto błędnie utożsamiamy zdrowe produkty z produktami niskokalorycznymi. Wydaje się, że zamieniając przetworzone przekąski (paluszki, chipsy, ciastka) na te zdrowe, możemy jeść je do woli, jednak to podejście może być bardzo złudne:Jednymi z najbardziej kalorycznych przekąsek są orzechy. Garść orzechów włoskich to aż 200 kcal – dla porównania garść chipsów to koszt energii około 100 kcal,Masło orzechowe – aż 140 kcal w jednej łyżce (20 g), popularna Nutella zawiera ich mniej, bo „tylko” 108 kcal (w tej samej ilości).Bakalie: garść rodzynek (30 g) = 86 kcal, dla porównania ta sama ilość winogron, z których powstają rodzynki to tylko 21 produkty są bardzo cenne i powinny być obecne w naszej diecie, jednak jak zawsze należy postawić na umiar, bo niestety zdrowy produkt nie równa się produkt schudnąć, więc nie jem tłuszczuWiele osób, szczególnie kobiety, chcąc zgubić zbędne kilogramy całkowicie eliminuje tłuszcz z diety, wystrzegając się go jak ognia. Owszem – dobrym rozwiązaniem jest rezygnacja z fast foodów, tłustych mięs (np. wieprzowiny), ograniczenie masła, śmietany czy też istnieją też zdrowe tłuszcze, bogate w kwasy omega-3 i omega-6, które nie tylko wspomagają pracę serca, obniżają ciśnienie krwi, poziom cholesterolu ale też mają działanie hamujące apetyt. Źródłami nienasyconych kwasów tłuszczowych są roślinne (np. oliwa z oliwek, olej rzepakowy, olej sojowy)AwokadoOrzechy, Nasiona i pestki, siemię lniane,Tłuste ryby morskie: łosoś, makrela, tuńczyk, z powyższych produktów nie jest dobrym rozwiązaniem, zarówno dla osób będących na diecie redukcyjnej, jak i tych, utrzymujących zerowy bilans energetyczny.„Robię formę”, więc potrzebuje odżywki białkowejCzęsto zaczynając przygodę ze sportem i siłownią, można popaść w szał suplementów i odżywek proteinowych. Zdajmy sobie sprawę z tego, że odżywki białkowe są jedynie produktem, który służy uzupełnieniu ewentualnych niedoborów białka. Nie powinny stanowić podstawy naszej musisz pić szejków białkowych, żeby mieć pożądaną sylwetkę. Owszem możesz – jako dodatek, jednak podstawą (jeśli nie ma przeciwwskazań) powinny być produkty białkowe takie jak: chudy drób (kurczak, indyk), ryby, mleko i przetwory mleczne (jogurty, twaróg, serki wiejskie), jaja czy też rośliny strączkowe (soja, ciecierzyca, groch).Nie można łączyć ogórka z pomidoremChoć ten mit już dawno został obalony, to czy była w nim odrobina prawdy i skąd się w ogóle wziął? Bez obaw, nic złego nie dzieje się w naszym organizmie kiedy łączymy te dwa produkty: żadne „szkodliwe związki” czy „trujące substancje” tutaj nie całej sprawie chodzi jedynie o witaminy i ich dezaktywacje, mianowicie: w ogórkach obecny jest enzym – askorbinaza, który odpowiada za rozkład witaminy C, obecnej w pomidorach. Spożywając ogórka z pomidorem, spowodujemy że mniej witaminy C zostanie przyswojone. Jednak nie ma to negatywnych skutków dla organizmu. Idąc tym tropem nie powinniśmy łączyć ogórka z innymi warzywami/owocami bogatymi w tę witaminę (papryka, truskawki, jarmuż).Więcej korzyści przyniesie nam podaż wszystkich wyżej wymienionych warzyw, niż rezygnacja z któregoś z nich ze względu na mało znaczące straty witaminy. Klasyczna sałatka z ogórkiem i pomidorem to nie żadna trucizna, nie wypłukuje mikroskładników z organizmu, ani nie szkodzi w żaden sposób. Nie wolno jeść po 18Ten mit jest jednym z bardziej absurdalnych jakie kiedykolwiek usłyszałam. Jeśli nie możemy jeść po 18 to co z osobami, które pracują na nocne zmiany? Wyobrażacie sobie pracować 8 godzin bez żadnego pożywienia? Ciężkie zadanie…Ostatni posiłek (czy to w nocy, czy to w dzień) powinniśmy spożyć około 2-3 godziny przed snem, czyli: jeśli kładziesz się spać o 23, kolację zjedz do godziny 21, jeśli twój sen zaczyna się o 6 rano, ostatni posiłek zjedz do 4 itd. Sen jest od tego, aby nasz organizm mógł się w pełni zregenerować, dlatego procesy trawienne nie powinny zakłócać jego nocnego Karolina Woś Każda z nas kiedyś stwierdziła, że nadszedł czas zrzucić parę zbędnych kilogramów. Jednak nie jest to taka prosta sprawa, jakby się mogło wydawać. Ja również wiele razy podejmowałam walkę z zbędnymi kilogramami, jednak wiele razy zmagania kończyły się bardzo szybko, z marnymi rezultatami. Udowodnię , że odchudzanie może być łatwiejsze i przyjemniejsze, gdyż jak wiadomo wszystkim dieta kojarzy się z wyrzeczeniami, katuszami i jedzeniem niesmacznych wstępie odradzam Wam wszelkich internetowych „diet cud” , które obiecują szybkie rezultaty. Sama stosowałam niektóre i efekt jo-jo był niestety nieodłącznym krok w stronę sukcesu – czyli motywacja Wreszcie stwierdziłam , że tak dłużej być nie może! Byłam załamana swoją wciąż rosnącą wagą. W ciągu miesiąca przytyłam 3kg, tego już było za wiele… Przy wzroście 165cm ważyłam 69kg, a to już w moim przypadku nadwaga. Wstydziłam się najbardziej odstającego brzucha i tych okropnych fałdek. W sklepach ciężko było znaleźć coś co będzie maskować niedoskonałości. Nie chciałam na siebie patrzeć , unikałam męża. Czułam się jak napuchnięty balon, ciągle 21 lat powinnam cieszyć się życiem – pomyślałam, i postanowiłam rozwiązać swój problem…Nie mieszkam sama więc pierwszym problemem było pogodzenie mojej diety z brakiem diety mieszkających ze mną obiady nie tylko sobie… Zupy zagęszczałam jogurtem i specjalnie doprawiałam mniejszą ilością soli niż zwykle, na stole stawiałam przyprawy i kto chciał doprawiał tak jak chciał. Mięso do sosów podsmażałam na oliwie i starałam się żeby sos był naturalnie gęsty. Kupiłam również garnek do gotowania na parze ( koszt 30-40zł).Sobie stawiałam kawałek kurczaka z marchewką lub warzywami lekko doprawiałam i samo się gotowało. W międzyczasie mogłam np. usmażyć schabowego mężowi. Zdarzało się , że czasami zjadał to co przyrządzałam w waszym jadłospisie nie nazywajcie dietą tylko zmianą nawyków żywieniowych. Bo aby uniknąć efektu jo-jo należy pewne nawyki zmienić na ZMIANY:Nie głodzę się!Jem około 5 posiłków dziennie muszą to być mniejsze porcje niż jadłam to posiłek minimum 2 godziny przed pójściem mleko zamieniłam na odtłuszczone 0,5% lub 0%.Białe pieczywo na ciemne (dziennie jedna bułka lub 2 kromki chleba)Nie smaruje pieczywa masłem , ani innym słodzić herbatę i inne napoje (odstawiane cukru powinno być stopniowe, wtedy przyzwyczajamy się do smaku)Nie jem słodyczy (pozwalam sobie czasami na coś słodkiego , ale w ramach rozsądku np. mały batonik, kostka czekolady).Jem dużo owoców i warzyw: do kanapek sałata, pomidor i ogórek, do obiadów gotowane na parze warzywa lub surówki, jabłko lub marchewka jako przekąska,Piję: dużo wody niegazowanej samej lub z dodatkiem cytryny, sok z wyciśniętych warzyw lub owoców. zieloną herbatę , dzięki niej poprawia się metabolizm. Uwaga nie kupujcie gotowych soków z marchwi , pomarańczy itp. Mają dużo cukru mimo tego , że pisze na nich , że są bez dodatków jem; ziemniaków (zdarza się mi zjeść 1-2 szt. ale z samymi surówkami. mięsa pieczonego w jem makaron to nie więcej niż 1/2 szkl. dziennie I tak samo z ryżem i kaszą (oczywiście jem tylko jeden wybrany produkt dziennie lub wcale)Staram się: wplatać w posiłki nabiał : twarogi chude i jajka, jogurty naturalne. jeść ryby tak często jak to tylko możliwe. w restauracjach wybierać, to co według mnie jest mniej tłuste. Ruch to podstawa W walce z tłuszczem pomoże nam ruch i ćwiczenia. Należy dobrać je indywidualnie, nie każdy bowiem lubi to samo i nie każdy ma źle dobranych ćwiczeniach szybko się pamiętać , że każdy ruch jest dobry. Zamiast samochodem lepiej czasami na zakupy pójść pieszo. Wyjść z psem na spacer. Nawet dzięki zwykłym czynnością typu: sprzątanie , prasowanie itd. również tracimy zbędne mamy czas i możliwość warto pójść na basen czy na kupiłam ostatnio „Figure trimmer” za 36zł zwany pospolicie twisterem. Ćwiczę sobie w tomu przed telewizorem, zdarza mi się również biegać, ale przeważnie wytrzymuje 30min. Robię brzuszki i skłony. Różne inne ćwiczenia można znaleźć na internecie. Pamiętajcie, że ruch jest waszym przyjacielem, ćwiczenia pomagają nie tylko zrzucić nadwagę, ale również kształtują sylwetkę, wzmacniają mięśnie, poprawiają elastyczność mamy nadwagę to często atakuje na cellulit , a przy spadku masy pojawiają się rozstępy. Jak sobie z tym radzić?Należy pić dużo wody, bowiem dzięki niej skóra jest elastyczna. Podczas kąpieli czy prysznica masuj ciało szorstką gąbką, okrężnymi ruchami. W sklepach można zakupić wiele masażerów ja mam taki najtańszy drewniany ( jak wałek z wypustkami).Można kupić specjalne kremy i balsamy. Nie wiem jaka jest ich skuteczność , ponieważ jakoś nie bardzo mnie przekonują. Używam jednak maski z borowiny. Nakładam na ciało i owijam folią spożywczą i po 20-30 minutach spłukuje. Staram się nawilżyć skórę balsamami, takimi zwykłymi do skóry suchej, aby była gładka i dietach towarzyszą często zaparcia, a na zaparcia najlepsze jest siemię lniane. Ja je mielę i później dodaję np. do mleka i piję lub zjadam i popijam. Na początku smak ma dziwny , trochę podobny do zmielonego orzecha włoskiego , ale można się że wybór tego co będziecie jeść zależy od nie potraficie sobie czegoś odmówić , to przynajmniej ograniczcie spożywaną ilość tego produktu. Wszystko jest dla ludzi tylko trzeba znać umiar. Pamiętajcie, żeby dobierać aktywność fizyczną do swoich możliwości, róbcie to co lubicie, nie zmuszajcie się do niczego. W przeciwnym razie szybko się zniechęcicie. Aby się nie znudzić dbajcie o urozmaicanie posiłków i chodzi o mnie stosuję się do wszystkich tych zaleceń i w ciągu 4 tygodni schudłam 4 kg 🙂 . Czuję się dużo lepiej fizycznie i psychicznie i gwarantuje, że na tym nie poprzestanę. Mój wygląd też znacznie się poprawił. Ciekawe jak zareaguje mąż, po 3 tygodniowej nadzieję , że zauważy zmiany na lepsze. Mam nadzieję , że moje rady pomogą. Trzymam kciuki za wszystkich walczących z zbędnymi Izabela K. „NIE JEM CHLEBA I NIE CHUDNĘ”. Dlaczego ????? JAK TO W OGÓLE MOŻLIWE? 😲 No cóż, dziś chciałabym przedstawić Wam kilka ważnych faktów na temat pieczywa i odchudzania. Po pierwsze i najważniejsze: pieczywo nie sprawia, że tyjecie. Po drugie: niejedzenie pieczywa nie sprawi, że schudniecie. To proste. Sposób żywienia nie jest zero-jedynkowy. Niestety, bo to byłoby na pewno łatwiejsze. Wyłączyć pieczywo z diety i cyk, 10kg w dół. Ale, kochani moi – nasze żywienie to pewna układanka. Liczy się bilans energetyczny. Liczy się liczba białek, tłuszczów, węglowodanów. Liczy się jakość tych makroskładników, liczy się ilość błonnika. To, że wyłączycie z diety pieczywo i zamiast na śniadanie kanapek z wędliną i warzywami spożyjecie omlet, zupę mleczną albo mięso z warzywami nie zawsze oznacza, że to będzie zdrowsze albo mniej kaloryczne. Wszystko zależy ile tego zjecie. No i wracając do tego „nieszczęsnego” pieczywa.. Cały ten szał na odchudzanie bez pieczywa wziął się chyba z tego, że jest w nim ziarenko prawdy. Ziarenkiem tym jest pieczywo pszenne o małej zawartości błonnika, niskiej zawartości mikroskładników, a wysokiej zawartości łatwoprzyswajalnych węglowodanów, o wysokim indeksie glikemicznym. Cały myk polega na tym, aby nie jeść białego, pszennego pieczywa, które nie ma zbyt dużej wartości odżywczej, szybko się wchłania, powoduje szybki wzrost glukozy we krwi i szybki jego spadek i ups, znowu jesteśmy głodni. I za chwilę po śniadaniu sięgamy po kolejną przekąskę (no bo przecież się nie najadłem/am!) no i wartość energetyczna diety rośnie i rośnie.. Jakie pieczywo wybierać? Najlepiej z mąki żytniej razowej. Nie dajcie się oszukać na pieczywo, które jest lekkie, gładziutkie i bardzo często ma w składzie karmel, który barwi pszenne pieczywo, żeby nabrać konsumenta i udawać pieczywo kolokwialnie mówiąc „ciemne”. Czytajcie składy pieczywa!! Jeśli kupujecie pieczywo mieszane – to patrzcie na %, bo co to za frajda wydać 6zł za bochenek chleba, w którym 10% mąki to żytnia, a reszta pszenna. Patrzcie na to, czy jest razowa. Wybierajcie pieczywo z ziarnami. Dobrze wybrane pieczywo wręcz może Wam pomóc schudnąć 🙂 Jeśli będzie miało odpowiedni skład, będzie bogate w błonnik, będzie Was odpowiednio sycić i zniechęcać do podjadania, bo po prostu nie będziecie głodni pół godziny po śniadaniu. No, ale tylko wtedy, kiedy będzie odpowiednia ilość tego pieczywa, bo jeśli zjecie zbyt dużą ilość kanapek, to nie ma znaczenia, czy to będzie chleb żytni razowy czy nie – bilans energetyczny będzie dodani, jeśli nie dołożycie aktywności fizycznej, no to cóż… odłoży Wam się „tu i ówdzie”, niezależnie od tego jak dobry chleb by to nie był 😉 Ludzie, którzy odstawiają pieczywo (każdego rodzaju) nie chudną dlatego, że wcale nie zmniejszają ilości dostarczanych kalorii 🤔 Wymyślają smażone omlety, jajecznicę, albo jedzą mleko z gotowym musli, które jest kolejnym przekleństwem naszych czasów i powinno być wycofane z obrotu 😡 Po co komu płatki owsiane z 2% orzechów i toną cukru, i syropu glukozowo-fruktozowego? Naprawdę łatwiej kupić płatki owsiane górskie, dołożyć nieprażonych, niesolonych orzechów i zjeść z owocami. Wracając do tematu pieczywa. Bardzo często, wręcz nagminnie próby samodzielnego odchudzania skutkują zamianą „dobrego” pieczywa na produkty „pieczywopodobne” tj. pieczywo chrupkie, wafle ryżowe, kukurydziane itd. Co o tym sądzę? Nie jest to dobry wybór. A tym bardziej nie jest to dobry wybór dla osób z cukrzycą(!), które omamione napisami na opakowaniach, chcąc zadbać o poziom cukru we krwi rezygnują z pieczywa tradycyjnego na rzecz pieczywa chrupkiego. Co jest złego w tych produktach? Łatwoprzyswajalne węglowodany, wysoki indeks glikemiczny -> szybki wzrost i spadek glukozy we krwi, co powoduje też szybsze sięganie po kolejne posiłki. Niska zawartość witamin z gr. B i minerałów, których tradycyjne, dobrej jakości pieczywo jest ich niebywałym źródłem! W większości produktów niska zawartość błonnika. W wielu z nich znajdziemy dodatek oleju palmowego. Ok – w 1 „kromce” niska kaloryczność, ale już na 100g, często wyższa niż przeciętnego pieczywa, więc tak naprawdę to nie jest równoważne. Najczęściej to nie jest zamiana 2 kromki za 2 kromki – tylko 2 kromki pieczywa na 4 kromki pieczywa chrupkiego. I psikus, kaloryczność rośnie, a potem rośnie jeszcze bardziej gdy napada Was wilczy głód! Podobne zdanie mam na temat skarg pt. „Od kilku miesięcy nie jem ziemniaków i nie schudłam ani grama”, ale o tym może innym razem 😉 Pamiętajcie, nie dajcie się wmanewrować w diety, które bezsensownie eliminują produkty spożywcze. Co jest najważniejsze? UMIAR i PROPORCJE.

odstawiłam mleko i schudłam